Wiedziałam, że już nie wróci, sama nie byłam osobą, która
zdecydowałaby się płaszczyć przed Nim i błagać o przebaczenie.
Powinnam się czymś zająć, aby jak najszybciej pozbyć się
niechcianych obrazów z głowy. Cały czas czułam Jego zapach, który
wdzierał się przez nozdrza otumaniając rozum. Zadrżałam
zaskoczona, gdy rozdzwonił się telefon. Serce zabiło mi szybciej,
z wyświetlacza uśmiechał się do mnie Harry. Być może zbyt
szybko odebrałam.-Witaj- ciepły głos otulił moje bębenki.
Starając się utrzymać obojętny ton przywitałam się również
jednym zdawkowym słowem.-Gemma przyjedzie wieczorem po moje rzeczy-
Gemma jest starszą siostrą Harry'ego. Nader skromna, grzeczna i
całkowicie naturalna jak cała rodzina Styles'ów. -Wieczorem idę z
tatą na kolację- zgodnie z prawdą dzisiejszy wieczór miałam
spędzić z ojcem. Przynajmniej jeden raz w tygodniu starał się
poświęcić mi choć kilka godzin swojego cennego czasu. -Wróć
proszę przed jedenastą. Zależy mi, żeby jak najszybciej zamknąć
tę sprawę- a więc teraz nasza relacja była dla Niego „tą
sprawą”. -Będę- obiecałam. Po chwili usłyszałam szybkie
pożegnanie po czym Harry rozłączył się. Postanowiłam nieco
ułatwić Jego siostrze zadanie, do kilku skórzanych walizek
nieskładnie wrzuciłam wszystkie męskie ubrania idealnie poskładane
w garderobie. Niech je zabiera i wynosi się raz na zawsze!
-Tatku- pocałowałam siwiejącego
mężczyznę siedzącego przy stoliku. Uśmiechnął się i wstał
obejmując mnie silnymi ramionami. Właśnie podczas tych rzadkich
chwil czułam się jak dziecko łaknące ciągłego zainteresowania
obojga rodziców. Tymczasem został mi tylko On. Mama odeszła od
nas, gdy miałam 13 lat. Zostawiła swojego męża dla żołnierza,
tłumacząc, że ten nie ma dla Niej czasu. Walczyła o mnie jak
lwica, chcąc przejąć całkowitą kontrolę nad moim życiem.
Ojciec stawiając na równe nogi całą rzeszę ludzi skutecznie i
szybko dostał pełne prawo opieki nade mną, natomiast mamę
zostawił bez grosza, gdy sąd orzekł rozwód z Jej winy. Pamiętam,
że nie uroniłam ani jednej łzy, gdy zniknęła z naszego życia.
Nie czułam żalu, nigdy nie zastanawiałam się co może się z Nią
dziać po tylu latach. -Zamówiłem dla Ciebie wołowinę Kobe- głos
miał dziwnie niespokojny. -Wszystko w porządku? Brzmisz jakby coś
się stało- czasami czułam się odpowiedzialna za tego
podstarzałego mężczyznę. Mieliśmy tylko siebie. -Nic specjalnego
kochanie. Powiedz co u Ciebie- sięgnął po kieliszek wina oczekując
na konkretną relację. Pytał o Harry'ego. Nigdy nie ukrywał, że
za Nim przepadał. Snuł plany, że kiedyś wspólnie odziedziczymy
po Nim wszystkie interesy godnie Go zastępując. Za chwilę miałam
położyć Jego wszelkie plany. -Rozstaliśmy się- bardzo chciałam
rozwinąć to stwierdzenie, ale nie wiedziałam w jaki sposób to
przedstawić. -Jesteśmy przyjaciółmi- skłamałam, nie chciałam
drążyć tego tematu. Sięgnęłam po sztućce i odkroiłam kawałek
mięsa. Milczeliśmy dłuższą chwilę jedząc w milczeniu.
-Chciałbym przepisać na Ciebie mieszkanie. Jesteś już dość
dorosła- tym razem to ja byłam zaskoczona. Od zawsze tłumaczono
mi, że bezpieczniej jest gdy wszystkie dokumenty podpisuje ojciec.
Nie musiałam martwić się o czynsz, zakupy czy przegląd wozu.
Przetarłam delikatnie usta serwetką. Coś wisiało w powietrzu,
czułam to, jednak wiedziałam, że nie uzyskam odpowiedzi na
pytania, które chciałam zadać. -Umówiłem nas z moim adwokatem
jutro wieczór- skinęłam jedynie głową. Dzwoniliśmy do Niego
tylko wtedy, gdy sprawa była naprawdę poważna, wiedziałam już,
że przepisanie mieszkania jest tylko częścią jakiejś
grubszej sprawy. Dochodziła jedenasta, chwilę tłumaczyłam
dlaczego muszę wracać wcześniej niż zwykle. Pożegnałam ojca
pozostawiając Go samego z męczącymi troskami.
Gemma krążyła po mieszkaniu
zbierając drobiazgi pozostawione przez Harry'ego. Był z Nią Louis.
Nie zamieniłam z Nimi ani jednego słowa odkąd przekroczyli próg
mieszkania. -Jak się trzymasz?- chłopak stał po drugiej stronie
salonu zasuwając zamek jednej z walizek. -Daruj sobie wymuszoną
troskę.- upiłam łyk whiskey i odstawiłam szklankę na
przezroczysty blat stołu. Sięgnęłam po naszykowane wcześniej
zdjęcie zrobione w Paryżu. Harry obejmował mnie jakby bojąc się,
że za chwilę ucieknę. Dlaczego wcześniej nie dostrzegłam jak
bardzo Mu na mnie zależy i jak szczere są Jego intencje i uczucia.
Być może gdybyśmy mieli szansę porozmawiać wcześniej bylibyśmy
naprawdę szczęśliwi. - Zabierz to- zbliżyłam się do Louis'a i
wcisnęłam Mu w dłoń ramkę. -Jeśli chciałabyś pogadać,
chętnie Cię wysłucham- Jego obecność działała mi na nerwy, nie
musiał podsycać mojej niechęci. -Słuchaj Lou nie mam zamiaru
wylewać na Twoje barki swoich żalów, wszystko jest w najlepszym
porządku. A teraz z łaski swej zabierz rzeczy Hazzy z sypialni, mam
dziś gościa, będzie nam potrzebne łóżko- kolejne łgarstwo. Podniosłam głos w
akcie desperacji chcąc, aby wreszcie dał mi spokój. -To chyba
wszystko- Gemma pojawiła się z małą walizką na kółkach i
postawiła ja obok pozostałych. -Pozdrów więc Zayn'a- Tomlinson
rzucił mi dość pogardliwe spojrzenie, prawdopodobnie ostatnie.
Miałam szczerą nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy.
Obudziłam się w środku nocy czując
jak po moim policzku spływa samotna łza bezsilności.